Również usiadł i przysunął się trochę niezdarnie do Kany.
- Ja? Lubię marzyć - spojrzał na dziewczynę. - Zawsze wyobrażam sobie moich rodziców. Nie wiem nawet, jak wyglądali. Ale lubię wyobrażać sobie też inne rzeczy. Wszystkie, które tylko zechcę! - uśmiechnął się promiennie.
Offline
- Kana-chan, zaśpiewasz mi coś? - zapytał, uśmiechając się promiennie. - Jestem przekonany, że masz niesamowity głos.
Offline
Spuścił zasmucony głowę.
- Proszę - spojrzał na nią. - Jeżeli ty zaśpiewasz, to obiecuję, że i ja coś zaśpiewam - uśmiechnął się wesoło.
Offline
- Hmmm... Coś na to poradzimy - zaczął nucić piosenkę. - Zaśpiewaj ze mną - zaczął śpiewać i z uśmiechem spoglądał na Kanę. - Musisz mi trochę pomóc, bo ja nie umiem śpiewać - zaśmiał się, ale dzielnie śpiewał dalej.
Offline
Uśmiechnął się jeszcze bardziej i śpiewał dalej, coraz ciszej, wsłuchując się w głos dziewczyny.
Offline
Odwzajemnił uśmiech i zamilkł, chcąc posłuchać Kany. Był naprawdę oczarowany jej głosem. Przymknął powieki, delektując się lekkością głosu dziewczyny. I widział ją. Stała pośrodku, w ciemności i śpiewała. A śpiewała tak pięknie, że mrok nie był już taki straszny.
Offline
Przez cały czas, gdy dziewczyna śpiewała wyobrażał sobie różne rzeczy. Ale przede wszystkim widział Kanę, już nie w ciemnościach. Widział też siebie, stojącego koło dziewczyny i zapatrzonego w nią. Był oczarowany jej głosem. Nie wiedział, czy to przez to, że jest ona elfem, ale ta pieśń go oczarowała.
Offline
Po chwili otworzył oczy i spojrzał na Kanę, nie wiedząc od czego zacząć.
- Kana... - powiedział, ale poczuł, że głos mu się łamie. Z wielkim zdziwieniem uświadomił sobie, że łzy napłynęły mu do oczu. Odwrócił wzrok, nie chcąc, by dziewczyna to zobaczyła. - Kana-chan - zaczął ponownie. - To było przepiękne. Nie mam pojęcia o czym śpiewałaś, ale to było tak pełne emocji, to było takie... prawdziwe - wciąż nie patrzył na dziewczynę. - To była najpiękniejsza pieśń, jaką kiedykolwiek słyszałem. Wróć! To nie była pieśń, to była opowieść! Piękna opowieść!
Umilkł, nie wiedząc, jak inaczej to ująć. Trochę zawstydzony tym, co powiedział, jednak bardziej zawstydzony swoimi łzami, które wciąż próbował ukryć przed dziewczyną.
Offline
Poczuł ramiona Kany oplatające go. Uśmiechnął się do siebie i położył dłoń na ręce dziewczyny. Delikatnie ją ścisnął. Poczuł, że ona go rozumie, że po raz pierwszy od kiedy jest na tym świecie ma po co żyć i że dla kogoś się liczy.
- To ja dziękuję - wyszeptał tak cicho, że mogła go nie usłyszeć.
Offline
- Bo nie przeszkadza ci to, kim jestem - odpowiedział cicho. - I za to, że ze mną zaśpiewałaś.
Offline
- Tutaj? - przyłożył dłoń do klatki piersiowej, wyczuwając bicie serca. Po chwili odsunął się od Kany i odwrócił twarzą do niej. Trochę nieśmiało przyłożył ucho do jej piersi, chcąc usłyszeć bicie serca. Położył też dłoń na swojej klatce piersiowej.
- Kana... Wiesz co?
Offline
Odsunął się, złapał za obie ręce Kany i jedną położył sobie na piersi, a drugą na jej klatce piersiowej.
- Czujesz?
Offline